Wycieczka albo raczej małe wakacje – dookoła Słowacji po granicach z wyjazdami do Polski i Węgier miała swój start w pobliżu centrum geograficznego Czech.
.
W skrócie…
Jechało 7 grup, łącznie 91 jeźdźców z doświadczonymi przewoźnikami. Po drodze odwiedziliśmy wiele miast, spełniając tematykę danego dnia, tak żeby by to nie było tylko o jeździe.
Pierwszy dzień – start Havlíčkův Brod. Pierwszy etap poprowadził nas przez granicę Polską poplątaną przez Dziką Orlice do Jesioników, a stamtąd przejeżdżając przez małe graniczne wioski do malowniczej polskiej miejscowości Rybnik. Wieczorem rywalizacja o beczkę piwa i spać, aby o poranku być wypoczętym.
Pierwszy dzień – start, Havlickuv Brod. Pierwszy etap poprowadził nas przez granicę splecioną przez Divoká Orlice Polska do Jeseník, a stamtąd przechodzimy przez małe wioski graniczne do malowniczej polskiej miejscowości Rybník. Wieczorna rywalizacja o beczkę piwa i sen, aby poranek był świeży.
Drugi dzień – rozpoczął się od hałasu podekscytowanych jeźdźców na hotelowym parkingu. Droga, która początkowo nie wydawała się ekscytująca, nagle zmieniła się w serpentynę i zalesiony krajobraz. Przystanki w Wiśle, Orawie, Tatrach i innych miejscach na trasie dawały siłę do dalszej podróży. Wieczorem byliśmy w polskim mieście Nowy Sącz. Po dobrej kolacji odbył się quizowy konkurs, oczywiście o beczkę, było trochę nocnej zabawy.
Trzeci dzień – rozpoczął się późniejszym wyjazdem, był mały kłopot w barze, ale ostatecznie wszystko się rozwiązało i ruszyliśmy dalej. Trochę popadało, ale to jest częścią podróży. Wśliznęliśmy się na Słowację, przez Muszynę a tu już zostaliśmy, droga byla kręta, wzdłuż rzeki aż do Ruské Vole. Kontynuowaliśmy do Dukla , to miejsce zawsze tchnie we mnie wielką energią z tamtych czasów. Jazdę kontynuowaliśmy do granicy z Ukrainą do Ubli ale tylko zerknąć. Pływanie w kamieniołomie Beňatina było pomocne ze względu na towarzyszące nam upały. Przyjazd do Koszyc i parkowanie w hotelowej sali kongresowej, która znajdowała się na antresoli hotelu, było przygodą. Wieczorem była przechadzka po starym mieście Koszyc. Wszyscy byliśmy pod wrażeniem cudownej atmosfery nocnej promenady.
Czwarty dzień – zaczął informacją „ten etap jest najdłuższy” i zjechaliśmy na południe wzdłuż węgierskiej granicy, od razu do węgierskiego miasta Odz, gdzie zaczęło się super jazda bez ograniczonego ruchu i jakichkolwiek ograniczeń. Po tym odcinku było Štúrovo i Esztergom po wodzie (Dunaj) i czas no robienie zdjęć. Oczywiście kawa i lody. Następnie ostatni odcinek do Gabčíkovo i zwiedzanie prac wodnych. Kończymy w Bratysławie. Jest niedzielny wieczór, wspólne piwo i wino na kolację oraz oczekiwana analiza wyprawy. Wręczenie certyfikatów i odznak. Przygotowanie do porannego powrotu do rzeczywistości. Znowu, do następnym razu.
Łącznie przebytych około 1700 km. W sumie przejechaliśmy około 95 000 mil
Wy, którzy nie byliście – pojedzcie z nami w przyszłym roku. Kolejna wyprawa w roku 2020. Motowycieczki przygotowały podróż dookoła i w samych Czech. Będą dwa terminy, a wkrótce dowiesz się więcej, na www.motovýlety.cz/eu